BITWA POD OLSZYNKĄ GROCHOWSKĄ
(obraz Wojciecha Kossaka "Bitwa Pod Olszynka Grochowska" we zbiorach Muzeum Narodowego w Warszawie)
Ofensywa Rosian na Warszawę 25 stycznia do 19 lutego 1831 r
"Inicjatywę strategiczną w pierwszym okresie wojny 1831 r., (...) do bitwy pod Wawrem (19 lutego) pozostawiono całkowicie Rosjanom.
Wojska ich (...) pod dowództwem feldmarszałka hr. Dybicza Zabałkańskiego rozłożone nad Niemnem na granicy Królestwa, rozpoczęły 5 lutego marsz na Warszawę. (...) Wobec braku przeciwdziałania ze strony polskiej manewr Dybicza został wykonany (...) Wódz naczelny polski, książę Michał Radziwiłł zostawił faktyczne kierownictwo działań byłemu dyktatorowi gen. Chłopickiemu, który jako cywilny ochotnik już tylko nadawał bieg działaniom. Nie ufając w siły własne, przeceniając nieprzyjacielskie, nie wykorzystał on nasuwających się możliwości działania zaczepnego. Zamierzał stoczyć bitwę na przedpolu przyczółka mostowego Pragi, przyjmując ją czysto obronnie. Główne siły naszej armii skupiono w rejonie: Miłosna-Okuniew-Radzymin-Serock-Warszawa. Jednakże dla nawiązania kontaktu z przeciwnikiem wysunięto dywizję Skrzyneckiego na Stanisławów i Dobre, dywizję Żymirskiego szosą siedlecką w stronę Siedlec i Węgrowa, jedną dywizję jazdy na Siedlce, jedną między Narew i Bug; kilka tysięcy wojska strzegło górnej Wisły (na południe od Warszawy). Od 8 lutego zaczęły się w różnych punktach frontu potyczki z jazdą i przednimi strażami przeciwnika.
Dla odrzucenia rosyjskiej dywizji jazdy (Gejsmara) (...) przerzucono na prawy brzeg grupę gen. Dwemickiego. Pod Stoczkiem uderzył Dwemicki na Gejsmara ciągnącego dwiema kolumnami jazdy rosyjskiej, zdobywając 8 dział. Tymczasem inna dywizja (Kreutza) przeprawiła się pod Puławami; przeciw niej rzucono Dwemickiego, który zmusił ją do przejścia z powrotem na brzeg lewy. Wrażenie zwycięstwa pod Stoczkiem było bardzo silne i podniosło znacznie ducha w naszym wojsku.
Pod Dobrem 17 lutego Skrzynecki zajął pozycję naprzeciw lasu, z którego musieli wychodzić i rozwijać się Rosjanie; las ułatwiał odwrót Polakom. Dopiero po 5 godzinach krwawej walki Rosjanie osiągnęli wyjście z tej ciaśniny, poczem Skrzynecki nieścigany wycofał swoją dywizję."
(na podstawie: Zarys historii wojskowości w Polsce. Kukiel Marian Warszawa 1922, s.151-152)
Bitwa pod Wawrem (19 lutego]
"Rosyjski korpus Pahlena doszedł 19 lutego rano (...) z lasu pod Wawrem na równinę grochowską, należącą do Wisły, strażą przednią z trzech broni pod Łopuchinem.(...)
Żymirski ustępując przed Łopuchinem, zatrzymał się pod Wawrem, naprzeciw wyjścia z lasu i z własnej inicjatywy nagłym zwrotem zaczepnym uderzył, wsparty przez dywizję Szembeka, na Łopuchin (...) nasi strzelcy rozbili jegrów, jazda pognała kozaków. Dybicz sam nadbiegł na plac boju, pośpiesznie wyciągając swoją piechotę (...). Piechota Żymirskiego i Szembeka gwałtownym natarciem rozbijała nadciągające pułki jeden po drugim. Dopiero po paru godzinach pojawiła się straż przednia Rosena na trakcie okuniewskim; na zatrzymanie jej wystarczyła zupełnie dywizja Krukowieckiego (...). Do dyspozycji miał jeszcze dywizję Skrzyneckiego, której użycie doprowadzić mogło do klęski korpusu Pahlena zanim Rosen zdołałby rozwinąć większe siły przeciw Krukowieckiemu. Chłopicki nie zdecydował się zaangażować ostatniej dywizji. Trzy dywizje piechoty zmagały się z obu korpusami rosyjskimi na wzgórzach leśnych koło Wawra i Grzybowej Woli do południa; wreszcie musiały ustąpić na wymaczone pozycje pod Grochowem.
Polacy mieli przewagę taktyczną nad nierozwiniętym przeciwnikiem, tym większą, że dzięki opóźnieniu się korpusu Rosena mieli na początku do czynienia jedynie z częścią sił przeciwnika (...).
Bój pod Wawrem miał charakter spotkania, niezamierzonego przez obu wodzów, rozwijał się z samotnej inicjatywy Żymirskiego i Szembeka. Inicjatywa ta nie została podjęta przez Chłopickiego, który osobiście pokierował walką na tyle tylko, aby nie dopuścić do porażki i zakończyć bój zaszczytnie dla swego wojska.
Postępowanie to było błędem ciężkim, miał bowiem już w ręku główną masę swoich sił, a odroczenie bitwy podniosło znacznie przeciwnika (...) Polacy stracili 2500 ludzi, nieprzyjaciel 3700." (na podstawie: "Grochów 1831" Majewski Wiesław, Warszawa 1982, s.163)
Bitwy pod Grochowem i Białołękq (20-25 lutego).
Pierwsze przesilenie w tej wojnie stanowi bitwa walna pod Grochowem wraz z poprzedzającymi ją bojami pod Grochowem i Białołęką. W walnej bitwie zwycięstwo odnieśli Rosjanie; jednakże utracili zdolność do dalszego zaczepnego działania.
Nie zdecydowawszy się zaskoczyć przeciwnika podczas marszu i manewrowania, Chłopicki przygotowywał się do bitwy obronnej pod Grochowem.
Teren bitwy, bagnista dolina między Pragą a Kaczydołem, Wawrem, Kawęczynem i Ząbkami ( ... ) zapewniała obrońcy znaczne korzyści miejsca. Główne siły rosyjskie, 48500 bagnetów, 10 000 koni, 228 dział, ludzi z artylerią do 65000 stały naprzeciw Grochowa. Bitwa walna miała się podzielić na dwie bitwy osobne: pod Grochowem i Białołęką.
Odpowiednio do tego Chłopicki ugrupował swe siły (47 baonów, 69 szwadr., 16 baterii z 136 dz., ludzi 50 000).
(na podstawie: "Zarys historii wojskowości w Polsce". Kukiel Marian Warszawa 1922, s.151-152)
(...) O lasek, stanowiący klucz pozycji polskiej, rozpoczął się bój już w nocy na 20 lutego, za dnia Dybicz postanowił zdobyć tę wysuniętą pozycję. Po 26 pięciu szturmach dużymi masami Rosjanie ( ... ) zaniechali natarcia. Nastąpiła pauza w działaniach. Dybicz czekał nadejścia Szachowskiego. Chłopicki trzymał się nadal czystej obrony.
Szachowski ze swą kolumną dotarł 24 lutego drogą przez Nieporęt pod Białołękę, gdzie spotkał się z nim wysunięty w tym kierunku Krukowiecki. Bohaterski bój stoczony tutaj przez czołową brygadę Małachowskiego, zakończył się zdobyciem przez Rosjan Białołęki, dalej Szachowski się nie posunął. Krukowiecki cofnął się pomiędzy Białołękę i Bródno, nie wprowadzając reszty sił w nierówną walkę. Sposobność pobicia tutaj większych sił została przez Chłopickiego pominięta.
Nazajutrz, 25 lutego rano, Szachowski o brzasku dnia rozpoczął ruch odwrotowy. Stwierdziwszy to Krukowiecki, przeszedł do natarcia. Tylna straż rosyjska walcząc, zatrzymała atak polski. Rosjanie ponieśli straty, ale zdołali wycofać się na Grodzisk i Marki celem połączenia się z siłą główną Dybicza. Krukowiecki, niepewny co do kierunku odwrotu Szachowskiego, rozpoznawał ku Nieporętowi i pozostał w Białołęce.
Huk dział spod Białołęki był dla Dybicza hasłem do natarcia. Zamierzał on stoczyć bitwę nazajutrz. Na odgłos walki Krukowieckiego z Szachowskim postanowił uderzyć od razu, by ratować Szachowskiego przed klęską. Po potężnym przygotowaniu ogniowym zaczął się atak masami piechoty na Olszynkę. Lasku broniła dywizja Żymirskiego. Jej brygada czołowa odbiła pierwszy atak przy pomocy drugiej brygady, odparto drugi atak, wreszcie dywizja ustąpiła pod naporem 18 baonów, Żymirski ranny śmiertelnie. Natychmiast jednak baterie polskie skoncentrowanym ogniem kartaczowym zdziesiątkowały tłumy zdobywców, po czym Skrzynecki z 6 baonami własnymi i częścią dywizji Żymirskiego odebrał Olszynę. Znowu przemówiły masy dział rosyjskich, druzgocąc lasek, nastąpił czwarty atak (...). Rosjanie częściowo opanowali Olszynkę. Wówczas Chłopicki stanął na czele pułku grenadierów i zarządził ogólny kontratak, uderzając sam na południowy skraj lasku, wyrzucając Rosjan z olszyny (...). Teraz Dybicz wprowadził nowe siły. (...) Tymczasem Polacy wyczerpywali już odwody.(...) Po zajadłej walce Polacy cofali się z lasku. Jeszcze Chłopicki mógł ściągnąć bataliony z innych punktów na Olszynę, nadać bitwie obrót zwycięski. Starał się podciągnąć jazdę dla współdziałania. Niestety ciężka rana w nogę od granatu obezwładnia go i pozbawia wojsko nasze dowództwa. Rosjanie rzucają w bój ostatnie odwody (...). Zimna krew i energia oraz wspaniały upór bojowy piechoty naszej uratowały wojsko od pogromu i umożliwiły, mimo braku jednolitego kierownictwa, powstrzymanie pościgu nieprzyjacielskiego oraz odwrót uporządkowany do przedmościa praskiego i Warszawy.
W bitwie grochowskiej Polacy mają lepsze położenie, znajdując się między dwiema masami wojsk rosyjskich, które nie mogły być użyte jednocześnie w miejscu i czasie. W dniu 24 lutego bezczynność rosyjskich sił głównych umożliwiła Polakom rzucenie przeważających sił na korpus Szachowskiego, po czym wojska użyte pod Białołęką mogły przed nocą powrócić do Grochowa. Tej możliwości nie wykorzystano. (...) 25 lutego Chłopicki chce znaleźć rozstrzygnięcie dokoła Olszynki Grochowskiej, ściągając tutaj siły spod Białołęki, nie udaje się to z winy samowoli Krukowieckiego. Rosjanie zaś, chociaż nie zdołali użyć wszystkich sił w jednym miejscu i czasie, jednakże mieli dość przewagi w rozstrzygającym punkcie boju, aby wyprzeć Polaków ku Pradze.
O tym, jak ciężko okupione było zwycięstwo Rosjan, świadczą straty w tym dniu poniesione przez obie strony: po stronie polskiej ponad 7000 ludzi, po stronie Rosjan około 11 000. Że było to zwycięstwo połowiczne świadczy fakt, iż nie odważyli się Rosjanie na zaatakowanie przedmościa praskiego zaraz po bitwie oraz przez następne dni." (na podstawie "Polska i jej dorobek dziejowy", s.418).
Dalsze losy powstania.
Od 26 lutego do 30 marca nastąpił zastój w działaniach wojennych. Od 30 marca Polacy rozpoczęli działania zaczepne odnosząc szereg zwycięstw (Skrzynecki pod Wawrem i Dembem Wielkim, Prądzyński pod Iganiami). Skrzynecki przegrał w maju walną bitwę z Dybiczem pod Ostrołęką. Przegraną była też bitwa o Wilno na Górach Ponarskich. Wreszcie nowy wódz rosyjski, feldmarszałek Paskiewicz, wielkim manewrem obchodzącym przeprowadził armię wzdłuż granicy pruskiej i wyszedł na Warszawę od zachodu.
Bierność w tym czasie polskiego dowództwa wywołała w Warszawie dwukrotne rozruchy, a wreszcie gwałty i samosądy.
Rząd przeszedł w ręce generała Krukowieckiego. Dwudniowa bitwa (6 i 7 września) skończyła się przegraną Polaków i upadkiem stolicy. W ciągu następnych czterech tygodni resztki wojska polskiego pod naporem przeszły granice pruskie i austriackie, a wkrótce potem kapitulowały obie twierdze Modlin i Zamość.
Powstanie listopadowe było potężnym zrywem narodowym Polaków, którzy walcząc z największą armią Europy byli osamotnieni, zadali przeciwnikowi wiele klęsk, a przy lepszym dowodzeniu sukcesy mogły być o wiele większe.
Opracowano na podstawie książki "Miejsca Pamięci Gminy Rembertów" pod redakcją p. Jana Pasternaka