Teatr szkolny w Rembertowie - lata 1941-1944
Zespół dziecięco-młodzieżowy rozpoczął swoją działalność pod koniec roku 1941-go. Kierownik szkoły nr 2 przy ul. Jagiełły pan Zdzisław Sosnowski1 udostępnił nam salę gimnastyczną szkoły ze sceną, gdzie pod opieką pani Walentyny Pigłowskiej2 rozpoczęliśmy próby w pierwszej kolejności bajek, aby uśpić czujność Żandarmerii. Później po trochu sięgaliśmy po inny repertuar, od komedii Bałuckiego (między innymi "Gęsi i Gąski", "Klub Kawalerów"), aż po dramat Ignacego Kraszewskiego "Chata za wsią". Wystawienie każdej sztuki wiązało się z uzyskaniem zgody miejscowej Żandarmerii.
Na zdjęciu Walentyna Pigłowska (zdjęcie z zbiorów autorki)
Pracowaliśmy z ogromnym zapałem, żeby dobrze się przygotować i mieć salę pełną widzów. Chodziło nam również o odciągnięcie ludzi od kina, bo "Tylko świnie siedzą w kinie" głosiły napisy na murach w pobliżu kin całej Warszawy i naszego rembertowskiego również.
Mieliśmy zawsze komplet widzów. Cały zespół był zżyty jak jedna rodzina. To nic, że kiszki marsza grały, my z radością ze sceny przekazywaliśmy kolejne teksty opanowanej bezbłędnie roli. Drogami nie znanymi mi do dzisiaj, wypożyczano nam z magazynów Teatru Polskiego stroje, które uplastyczniały czas i miejsce akcji na scenie. Nagrodą dla nas były oklaski, śmiech czy szelest wyjmowanych chusteczek. Bywały również chwile trudne na przykład w zimie. Sala była nie ogrzewana, można było ogrzać zgrabiałe ręce tylko przy palącym się piecyku "kozie" w garderobie pod sceną. Od czasu do czasu Mamy (te nasze kochane, wspaniale Mamy!) z garnuszkiem pełnym gorącej kaszy, placków ziemniaczanych czy kapusty zaglądały do garderoby, aby po odrobinie obdzielić całą zmarzniętą gromadkę od "aktorów" począwszy po "personel" pomocniczy czyli kolegów obsługujących kurtynę, światło dekoracje kończąc.
Teatr Młodzieżowy w Rembertowie. Fragment przedstawienia, od lewej Znoińska Wiesława, Barański Zdzisław, Dublasiewicz Barbara, ... Nowakowski, ... Jankowska...W głębi ... Kulesza. (zdjęcie z zbiorów autorki)
Nasz teatr był jednym z elementów codziennego życia. Drugim była szkoła, czyli konspiracyjne gimnazjum i liceum tzw. komplety. Lekcje odbywały się w prywatnych mieszkaniach w bardzo małych grupach, aby nie budzić podejrzeń, na terenie całego miasta. Wiedza przekazywana w skondensowanych dawkach rozbudzała wyobraźnię i zachęcała do dalszej nauki. Wymienialiśmy między sobą książki czytane z pasją wieczorami, przy świetle śmierdzących karbidówek. Trzecim elementem naszego życia była praca w konspiracji, temat "tabu" nigdy nie poruszany podczas wspólnych spotkań.
Leszek Łazarkiewicz, Marek Łaczyński, Alicja Paciorkowska, Geniek Czerwiński w w czasie przygotowań do przedstawienia "Klub Kawalerów" Bałuckiego
Z ogromnym szacunkiem wyrażam słowa uznania wszystkim pedagogom za czas, kiedy wbrew restrykcjom narażali swoje życie otaczając opieką młodzież, której przyszło dorastać i dojrzewać w tak dramatycznym czasie.
(Na zdjęciu aktorzy sztuki "Żywot św. Genowefy": klęczy Jan Putka "Drakon", od prawej Tadeusz Bienias "Zygfryd", Marian Łączyński "Szatan", Stanisław Monstajn "Kat", Zbigniew Neffe "Velon" fotografia z archiwum rodziny Monstajn)
-------------------------------
1 - Żołnierz Armii Krajowej, aresztowany przez NKWD i wywieziony do łagrów.
2 - Żona oficera polskiego zamordowanego w Katyniu.